TLDR: Zanim coś powiesz, zrób jeszcze jeden wdech i wydech. Skorzystasz na tym.
Po co to i komu to potrzebne? Czytaj dalej.
Nie było chyba jeszcze na świecie człowieka, który się nigdy z nikim nie kłócił. A jeśli był to jest duża szansa, że zalicza się do drugiego grona osób, któremu zdarzyło się za szybko na coś odpowiedzieć i dzięki temu zepsuć nastrój swój, rozmówcy, imprezy. Po prostu coś „palnąć”. Jeśli to nadal nie opisuje Ciebie, odezwij się do mnie. Muszę się od Ciebie uczyć.
Rzecz w tym, że czy to na ścieżce wojennej, czy w stanie zbyt dobrego i luźnego samopoczucia, po ludzku, potrafimy palnąć coś głupiego, a później tego żałować. Jestem takim farciarzem, że zaliczam się do obu grup z akcentem na drugą. Mimo, że w większości przypadków wojen słownych potrafię się chwilę zastanowić, nadal jednak mi się zdarza. Gorzej z dobrym samopoczuciem – potrafię walnąć głupawym żartem, który bawi tylko mnie, takim, gdzie nikt absolutnie nie ma szansy poznać kontekstu, w którym uznałem te słowa za zabawne, albo, moje ulubione, mam tragiczne wyczucie chwili, tematu i osoby do żartu. Cóż.
Z pomocą natomiast przyszedł mi jeden prosty trick (tutaj miał być niegdyś popularny żarcik, z lekami i sposobami na porost włosów lub innych części ciała. Ten żarcik, co lekarze, czy ktoś tam inny nienawidzą wynalazcy owego tricku. Nieważne, za długo już się tłumaczę). Kiedyś, dawno temu przeczytałem, by przed każdą taką chęcią szybkiej odpowiedzi, zrobić jeden wdech więcej. Spokojny wdech, spokojny wydech i sprawdzamy, czy nadal chcemy to powiedzieć. W ogromnej ilości przypadków – nie.
Jak to działa? Nie wiem. Dlaczego to działa? Nie jestem do końca pewien, ale myślę, że dobrze jest to w stanie wytłumaczyć książka „Paradoks szympansa. Przełomowy program zarządzania umysłem” której autorem jest Steve Peters. Mimo, że tytuł może nieco zniechęcać, bo brzmi jak kolejny przełomowy poradnik jak to nastawić swój umysł na sukces, ale jest wręcz przeciwnie. W bardzo przystępny sposób opisuje dlaczego czasem tak dziko reagujemy na różne sytuacje. W skrócie, każdy ma w głowie zaprogramowaną małpę (tytułowego szympansa), która wykształciła przez lata swoje napakowane emocjami reakcje na różne sytuacje. Reaguje szybko. Kiedy ona podejmuje działanie, Twój logiczny ośrodek obliczeniowy dopiero sprawdza BIOS po uruchomieniu. A gdzie jeszcze do decyzji! Sposobem na to jest sukcesywny trening tego stwora. Delikatne opóźnianie automatycznych reakcji, budowanie nowych wzorców zachowań, z czasem oddelegowywanie władzy tej małpy do Centrum Logicznego Myślenia. W przypadku rozmów, jednym ze sposobów jest właśnie jeden oddech więcej. Spróbuj. Polecam.
Na początku może być ciężko. Wiem, bo tak u mnie było. Próbowałem się łapać na każdej takiej sytuacji, kiedy za szybko chciałem coś odpowiedzieć. Nie wychodziło. Z czasem jednak, zamiast umiejętności o której czasem pamiętam, wyrobił mi się nawyk, który czasem nie zadziała. Tak. Nadal zdarza mi się walnąć jakąś głupotę. Ale znacznie rzadziej. No, i nie zawsze musisz złapać się na czymś, czego nie chciałeś powiedzieć. Czasem po prostu będziesz chciał to powiedzieć w inny sposób. To też ma znaczenie.
Teraz, gdy wyrobiłem sobie taki nawyk, zaczynam zauważać inny problem – zamiast jednego oddechu więcej, robię ich kilkadziesiąt. Zamiast myśleć, czy chcę to powiedzieć, zastanawiam się, co ja właściwie chcę powiedzieć. Długo się zastanawiam. Ale to już temat na inny wpis…